Anioł dał mi życie.
Anioł o skrzydłach białych,
oczach płonących
i licu jasnym, roześmianym.
Anioł mnie pokochał.
Anioł czuły, cierpliwy, wytrwały.
Rozbudził moje zmysły
i rozkochał w sobie do granic.
Anioł mnie zranił.
Anioł dotknął pazurem mej duszy,
zarzucił na twarz czarny woal
i bez żalu zamknął mi oczy..
niedziela, 22 listopada 2009
niedziela, 8 listopada 2009
AGONIA
Noc okrywa krwawe niebiosa
Uciec nie możesz
Nie stój w miejscu! Biegnij!
Nogi niczym kamienie
Drzewa wrośnięte w ziemię
Uciekaj! Krew zalewa dolinę
Księżyc ognisty na świat patrzy
Zimnym okiem, jakże to?!
Ogień gorący, lodowate spojrzenie
Uciekaj! Krzyczy umysł, ciało stoi
Noc otula twe oczy, mgła owija się wokół stóp
Dlaczego stoisz? Dlaczego nie odejdziesz?
Szept sączy się w uszy
Zamykasz oczy, patrzysz w ciemność
Dalej widzisz niż ktokolwiek inny
Wierzysz w niezwykłość siebie
Uciekaj! Krzyk stłumiony
Nie odchodzisz, bo i po co?
Jesteś ponad tym, widzisz więcej
Jęki umarłych budzą cię
Rozumiesz, pułapka bez wyjścia
Uciekaj! Słowa odpłynęły w nicość
Stoisz i patrzysz, oczy zamglone
Noc, wszędzie noc, gdzie światło?
Księżyc umiera, usycha świat
Stoisz i patrzysz
Jak nadchodzi Śmierć..
Uciec nie możesz
Nie stój w miejscu! Biegnij!
Nogi niczym kamienie
Drzewa wrośnięte w ziemię
Uciekaj! Krew zalewa dolinę
Księżyc ognisty na świat patrzy
Zimnym okiem, jakże to?!
Ogień gorący, lodowate spojrzenie
Uciekaj! Krzyczy umysł, ciało stoi
Noc otula twe oczy, mgła owija się wokół stóp
Dlaczego stoisz? Dlaczego nie odejdziesz?
Szept sączy się w uszy
Zamykasz oczy, patrzysz w ciemność
Dalej widzisz niż ktokolwiek inny
Wierzysz w niezwykłość siebie
Uciekaj! Krzyk stłumiony
Nie odchodzisz, bo i po co?
Jesteś ponad tym, widzisz więcej
Jęki umarłych budzą cię
Rozumiesz, pułapka bez wyjścia
Uciekaj! Słowa odpłynęły w nicość
Stoisz i patrzysz, oczy zamglone
Noc, wszędzie noc, gdzie światło?
Księżyc umiera, usycha świat
Stoisz i patrzysz
Jak nadchodzi Śmierć..
środa, 4 listopada 2009
ANIOŁ ŚMIERCI
Zostaje ból w pamięci
I wszystko zaczyna się od nowa
Oto nadchodzi ANIOŁ ŚMIERCI
Z kosą w ręku CZARNA WDOWA
Już na plecach czuję jej oddech
Już ją widzę jest bardzo blisko
Zawrócić z tej drogi już nie mogę
Zostawiam tu wszystko
Zostawiam moje serce
Bijące dla jednej osoby
To co kochałem tak wielce
Straciłem jednej doby
Zostawiam wspomnienia
W których będę wiecznie żywy
Wszystko wokół się zmienia
Wielu jeszcze mnie nienawidzi
Zostawiam kartki, zdjęcia, listy
Mój zwierzak wyczuwa brak mej osoby
Przy bezwładnym ciele miauczy i piszczy
W ten sposób wzywając pomocy
Lecz już za późno
Na jakiekolwiek działania
Wszystkie krzyki idą na próżno
I koniec gadania
Nie zgłoszę sprzeciwu
Gdy przyjdzie po mnie
Pozbędę się gniewu
O wszystkim prawie zapomnę
Wszystko już mi jest obojętne
Wszystko już olewam
Me oczy są mętne
W innym świecie już się podziewam
W krainie miłości i szczęścia
Dotąd do końca niepoznanej
Dziwny sen w nocy miałaś
Z płaczem budząc się nad ranem
Masz nadzieję że nadal będę żył
Że we śnie mnie tylko zabrakło
Lecz niestety on prawdziwy był
Światło życia nademną już zgasło
Przez własną głupotę
Straciłem Cię na zawsze
Z tą świadomością żyć nie mogłem
Zostaną wspomnienia nasze
I wszystko zaczyna się od nowa
Oto nadchodzi ANIOŁ ŚMIERCI
Z kosą w ręku CZARNA WDOWA
Już na plecach czuję jej oddech
Już ją widzę jest bardzo blisko
Zawrócić z tej drogi już nie mogę
Zostawiam tu wszystko
Zostawiam moje serce
Bijące dla jednej osoby
To co kochałem tak wielce
Straciłem jednej doby
Zostawiam wspomnienia
W których będę wiecznie żywy
Wszystko wokół się zmienia
Wielu jeszcze mnie nienawidzi
Zostawiam kartki, zdjęcia, listy
Mój zwierzak wyczuwa brak mej osoby
Przy bezwładnym ciele miauczy i piszczy
W ten sposób wzywając pomocy
Lecz już za późno
Na jakiekolwiek działania
Wszystkie krzyki idą na próżno
I koniec gadania
Nie zgłoszę sprzeciwu
Gdy przyjdzie po mnie
Pozbędę się gniewu
O wszystkim prawie zapomnę
Wszystko już mi jest obojętne
Wszystko już olewam
Me oczy są mętne
W innym świecie już się podziewam
W krainie miłości i szczęścia
Dotąd do końca niepoznanej
Dziwny sen w nocy miałaś
Z płaczem budząc się nad ranem
Masz nadzieję że nadal będę żył
Że we śnie mnie tylko zabrakło
Lecz niestety on prawdziwy był
Światło życia nademną już zgasło
Przez własną głupotę
Straciłem Cię na zawsze
Z tą świadomością żyć nie mogłem
Zostaną wspomnienia nasze
Subskrybuj:
Posty (Atom)